Bardzo długo wydawało mi się, że mam przed sobą nieograniczoną ilość czasu. Czasu, który pozwoli mi na to, by zrobić wszystko, co chcę zrobić, by spotkać się z tymi, z którymi chcę się spotkać, by śmiać się do rozpuku, by wygłupić się niestosownie, by pojechać do Torunia, by powiedzieć kocham, tęsknię.

Tak mi się wydawało

A potem nie zdążyłam powiedzieć ostatniego kocham mojej babci, bo odeszła, a mnie się wydawało, że mam czas.
Ja miałam… Ona już nie.

Chciałam pojechać na koncert Wodeckiego z przyjaciółką i wydawało mi się, że przecież się nie spieszy, że zdążymy. Nie zdążyłyśmy. My miałyśmy czas…. On już nie.

Chciałam też porozmawiać z dawno nie widzianą znajomą i gdy zaczęłam poszukiwać z nią ponownego kontaktu okazało się, że jej już nie ma. Ja jeszcze mam czas… Ona już nie.

TERAZ

Staram się o tym pamiętać każdego dnia.
O tym, że życie toczy się TERAZ.
I jeśli jest coś ważnego, co chcę zrobić, jeśli jest coś, co chcę komuś powiedzieć, to nie mogę tego odwlekać.
Bo jutra może nie być. Dla mnie, dla niej, dla niego.

I nie miało to brzmieć smutno, choć zapewne pobudziło taką nutę. Miało mi przypomnieć o tym, co dla mnie ważne i bym realizacji tegoż nie odwlekała.

Może i Wam się ten wpis na coś przyda :-).
Serdeczności
L