O pełni

O pełni

Wczorajszy dzień pokazał mi kolejny raz, że warto jest przekraczać własne granice i że droga związana z budowaniem relacji z Młodym, którą kilka lat temu obrałam, prowadzi do pełni.

Marzenia

I myliłby się ten, kto myśli, że droga ta jest usłana różami. Zdecydowanie tak nie jest. Jeśli dawno temu marzyłam o tym, by dało się wyeliminować konflikty, dzisiaj już wiem, że była to mrzonka, marzenie z tych nie do spełnienia, powodujące frustrację u marzyciela.
Zdobyłam za to o wiele więcej. Czuję życie, jak pulsuje we mnie i w Młodym, jak uczucia słyszane buzują , jak stojące za nimi potrzeby wychodzą na światło dzienne.

Konflikt jak taniec

Wczorajsze trzy godziny rozwiązywania konfliktu z Młodym spowodowały, iż doświadczyłam pełni, połączenia i zrozumienia.
Zaczęło się niewinnie: od jego „Chcę już teraz” i mojego „Teraz nie jest to możliwe. Znajdźmy inne rozwiązanie.”
Jego potrzeba zderzyła się z moją.  I zaczął się nasz taniec. Wściekłość Młodego, iż nie będzie miał teraz tego, o czym zamarzył, była niesłychanie gwałtowna.

Trwałam i aktywnie słuchałam, aż cała złość, frustracja, smutek spowodowany odmową zostały wypowiedziane.
Gwałtowność dziecięcych reakcji bywa nie do przewidzenia. Słowna reakcja również bywa trudna do przyjęcia. Wtedy oddycham głęboko. Pamiętam, że każde NIE skierowane do mnie to TAK dla jego własnych potrzeb. Pamiętam, aby „czytać” jego słowa niebezpośrednio i gdy mówił, że się wyprowadzi z domu, ucieknie, nie pójdzie do szkoły, rozwali to, czy tamto czytałam to jako: bardzo chciałem dzisiaj zjeść popcorn ( bo o niego tutaj chodziło), trudno jest mi się pogodzić z myślą, że dzisiaj go nie będzie, nie umiem sobie poradzić z uczuciem frustracji, odmawiasz mi, czy to oznacza, że mnie nie kochasz……
Temperatura emocji to opadała, to wznosiła się. Ja oddychałam głęboko ( tak, oddech ratuje wiele sytuacji).

Gdy opadła na tyle, że mogliśmy przejść do poszukiwania rozwiązania nie udało się go znaleźć. Poszukiwaliśmy, ale żadne nie było w stanie zaspokoić potrzeb obu stron.

Ale jak się z czasem okazało, znalezienie rozwiązania nie było tutaj najważniejsze. W tej rozmowie odeszło ono na dalszy plan. Nie udało się go tym razem znaleźć… trudno. Może kolejnym razem się uda.
W swoich rozważaniach Młody przeszedł do istoty konfliktu, reakcji na konflikt, zaczął opowiadać mi o szkolnych kolegach, bójkach i co za tym stoi.
Opowiadał mi o słowach, które mają moc. O Piotrku, który reaguje agresją na: „odwal się” ze strony kolegów, którzy nie chcą się z nim bawić i o tym, co za ową agresją stoi. Dzielił się ze mną swoimi spostrzeżeniami, odczuciami i przemyśleniami.

Przepływ i pełnia

Nasz taniec trwał trzy godziny, w trakcie których doświadczyłam pulsującego w sobie i w Młodym życia.  Czułam kontakt nawet w momencie, gdy pozornie mnie odpychał. Czułam przepływ. Czułam pełnię.
czy było łatwo? NIE BYŁO.
Ale to, co się wydarza pomiędzy nami, warte jest tego, by NIE BYŁO ŁATWO.