Jeśli jej chcesz

Jeśli jej chcesz

Chciałabym dzisiaj, pisząc o sobie, zaprosić Was do podzielenia się Waszym światem, Waszą drogą. Na tyle, na ile będziecie na to gotowe.  Zatem do dzieła :)
W poszukiwaniu spełnienia

Dzisiaj trochę o mojej drodze zawodowej, na której wiele razy skręcałam, stałam na rozdrożu, rzucałam się na głęboką wodę bez przygotowania i z przygotowaniem. Dokonywałam zmiany, gdyż czułam, że w miejscu, w którym aktualnie byłam, utknęłam. Czułam, że ja się zmieniam i chciałam, by wraz ze mną zmienił się mój zawodowy świat. Szłam za pragnieniami. Szukałam spełnienia. Nadal szukam. To jest proces, który trwał będzie, taką mam myśl, do końca moich dni.
Oczywiście, że będzie wyglądał inaczej w przyszłości. Jak? Któż to wie ?
Inaczej, bo i ja będę inna. Tak jak teraz jestem inna od tej sprzed 20 lat..

Początki były takie

Ukończyłam polonistykę, bo uwielbiałam i uwielbiam literaturę.
Gdy szłam na studia nie myślałam o przyszłości, o tym, gdzie będę pracować, co będę robić. 5 lat to był dla mnie tak odległy czas, że studia wybrałam z pasji, nie z planowanego działania dotyczącego przyszłości.

Po studiach przez 3 lata pracowałam w szkole podstawowej, ucząc dzieciaki polskiego. Wtedy to nie było miejsce dla mnie. Nie odnalazłam się w ramach pokoju nauczycielskiego. W tamtym czasie krótki czas pracy, ferie i wakacje nie były dla mnie motywatorem, który skłoniłby mnie do pozostania. Chciałam, by działo się więcej.

Sama w wielkim mieście

Przeniosłam się do Warszawy i pracowałam w agencji PR. To był ważny dla mnie czas. Nauczyłam się być sama w wielkim mieście. Mieszkać sama. Nauczyłam się wielu nowych rzeczy, które mnie zafascynowały. Spodobało mi się. Myślałam, że zostanę tam na zawsze.

Ściągnęła mnie z powrotem miłość. Chciałam być z człowiekiem, z którym jestem do dziś. Rzuciłam Warszawę, zamieszkaliśmy we Wrocławiu, a ja szukałam pracy. Najpierw z dużym entuzjazmem, potem z coraz mniejszym, a potem przyszła frustracja, bo jej znaleźć nie mogłam.

Małymi krokami…

W końcu wylądowałam jako kierownik salonu z odzieżą w centrum handlowym.
To była 3-miesięczna masakra, z pracą po 12 godzin na dobę. Pod koniec tych trzech miesięcy ważyłam 48 kg i nic nie wskazywało, że będzie lepiej.

Uratował mnie przyjaciel, proponując pracę w dziale marketingu.
Propozycję przyjęłam.
W tzw. międzyczasie ukończyłam dwa kierunki studiów podyplomowych,
by z papierami i z pogłębioną wiedzą, głębiej wejść w nową zawodową rzeczywistość.

Po jakimś czasie ponownie zmieniłam firmę, by zajmować się tym, czym wtedy bardzo chciałam się zajmować – public relations. Pracowałam z zapałem, lubiłam to, co robiłam. Pracowałam dużo, bardzo dużo.

Lata lecą…

Lata leciały, nie tylko w pracy, również moje. Zapragnęliśmy dziecka.Udało się. Urodził się Młody. Macierzyński trwał 5 miesięcy. W tym czasie w firmie zaszły duże zmiany i nie miałam już gdzie wracać.
I wtedy znowu z pomocą przyszedł znajomy. Zostawiłam małe dziecko pod opieką mamy i wróciłam do życia zawodowego.
Do dzisiaj pamiętam nabrzmiałe mlekiem piersi na służbowych wyjazdach. Teraz podjęłabym inną decyzję, ale wtedy to nie dzisiaj.

I tak w działach marketingu, na różnych stanowiskach, spędziłam kolejne 10 lat.

No to teraz będę skręcać!

Wraz z przyjściem na świat Młodego, powoli acz systematycznie, przewartościowywał się mój świat, moje zainteresowania, moje priorytety. Zaczęło się od kursów z metody Gordona i zapragnęłam zostać jej trenerem. Tak też się stało. Potem przyszło NVC, coaching, praca systemowa z rodziną. Zaczęłam w wolnym czasie prowadzić warsztaty dla rodziców i coraz więcej myślałam o tym, by z pasji uczynić swój zawód, żeby temu się poświęcić i na tym zarabiać.
Szkoliłam się, szkoliłam innych, równocześnie pracując na etacie marketingowym.

W podjęciu decyzji o kolejnej wielkiej zmianie w życiu zawodowym pomogła mi zawierucha w firmie, w której pracowałam od 10 lat. Podjęłam decyzję o odejściu z etatu.

Zmiana zawsze jest możliwa

I tak, po 40-stce, zaczynałam na nowo. Kolejny raz.
Warsztaty, szkolenia, sesje coachingowe zaczęły stanowić ważny i znaczący element mojego zawodowego życia.
Przez chwilę, skuszona wizją fajnego przedsięwzięcia, podjęłam się zarządzania pewnym projektem.
I tak naprawdę tutaj upewniłam się, co jest dla mnie ważne, czego w pracy i w relacjach zawodowych nie chcę, a czego chcę. To była dla mnie ważna lekcja.

I tak znalazłam się TU i TERAZ. Wiem, czego chcę. Wiem, co robię. Wiem, co mnie fascynuje i co sprawia mi radość.
Drugi człowiek. Wzbogacanie czyjegoś życia. Budowanie mostów. Czynienie relacji wartościowymi. Wspieranie, towarzyszenie, odkrywanie, uczenie się siebie i innych. Wciąż na nowo.

Ot i taka moja droga – wiele zmian w życiu zawodowym, poszukiwań własnego miejsca, zgodnego ze mną na danym etapie życia.
Zmiana mnie nie przeraża. Za każdym razem wchodziłam w nią z mocnym przekonaniem i wiarą, że sobie poradzę. Wiarą w siebie, w swoje możliwości. Popełniałam błędy, wyciągałam wnioski. Działałam.
Odpuszczałam, gdy czułam, że to nie to.
Szłam i idę nadal swoją drogą. Może krętą, czasami niebezpieczną, ale moją własną.

Mocno wierzę w to, że zmiana zawsze jest możliwa, o ile tego naprawdę chcemy.