Akcja reakcja.
To dzieje się tak szybko. Automatycznie.
Zwłaszcza w chwilach stresu, poddenerwowania.

 

Wtedy sięgamy po to, co nam dostępne, wyuczone, wpojone.
Nie zawsze to służy nam i tym, z którymi wchodzimy w relacje.

Od dawna uczę się panowania nad tym automatem.

Najpierw tego w ogóle nie zauważałam. Tak przecież jest i tyle. Nad czym tu się zastanawiać. Taka jestem i już.
Potem, gdy poczułam potrzebę zmiany wpisanego kodu, zaczęłam zauważać automat po fakcie. Gdy emocje opadły widziałam to, co się wydarzyło i chciałam w zamian czegoś innego.

Moim pragnieniem stało się zauważanie tego, co się dzieje, w chwili, gdy się to dzieje.
I poszerzanie przestrzeni miedzy bodźcem a reakcją.

Kiedyś wydawało mi się to niemożliwe. Potem zaczęłam zauważać czerwone światełko w trakcie. Teraz potrafię to zatrzymać. Czasami. Ale potrafię.
Kiedyś zapewne będę umiała częściej, ale czy zawsze? Zapewne nie, ale i nie oczekuję tego zawsze.

Każdy z nas może się tego nauczyć, choć wielu myśli tak, jak i ja kiedyś, że to niemożliwe.
A praktyka uważności jest krokiem milowym na tej drodze.

Dlatego praktykuję. Dlatego siadam na poduszce. Bo widzę efekty.
Między innymi powiększa się przestrzeń.